Niezrealizowane plany…
Twój kalendarz pęka w szwach. Masz tysiące pomysłów, które chcesz zrealizować. Robisz listy ze swoimi pomysłami a pod koniec dnia, tygodnia miesiąca pozostają ci tylko niezrealizowane plany….
Znasz to? To codzienność wielu osób. Wyobraźnia szaleje na pełnych obrotach i wciąż widzisz nowe możliwości, nowe projekty, więc robisz nowe plany. Nawet zapisujesz je, by doprowadzić je do realizacji…
I co? Notatnik jest coraz grubszy, coraz gęściej zapisany, a niezrealizowane plany wywołują w tobie panikę.
Czy aby na pewno tak ma być? Dobrze jest mieć nowe pomysły, dobrze, że wyobraźnia pracuje i podpowiada nam różne rozwiązania, ale nie zapominajmy o tym, że najważniejsza jest ich realizacja.
Pomyśl – jeśli będziemy łapać się wciąż nowych zajęć to nigdy nie dokończymy tego, co kiedyś zaplanowaliśmy. Skoro nigdy nie dokończymy tego, co zaplanowaliśmy ponieważ wciąż będziemy łapać się nowości, to nigdy nie zrealizujemy naszych celów i nasze marzenia pozostaną niespełnione.
Popatrzmy na obrazek poniżej.
W poniedziałek zaczynamy pierwszy projekt, ale we wtorek dochodzimy do wniosku, że mamy coś lepszego. Ten drugi projekt kontynuujemy także w środę. Natomiast na czwartek nasza wyobraźnia przygotowuje nam już coś innego i zostawiamy poprzednie dwa projekty na rzecz trzeciego.W piątek przypomina nam się, że mieliśmy zrobić to, co robiliśmy w poniedziałek, ale w sobotę dochodzimy do wniosku, że projekt nr dwa także trzeba zrealizować. W niedzielę budzimy się z wyrzutami sumienia, że tydzień minął nam bezowocnie i zabieramy się od nowa do projektu nr jeden.
Nadchodzi poniedziałek. Pełni nowego nastawienia do tygodnia rzucamy się w projekt całkiem nowy, ponieważ ten wydaje nam się o niebo lepszy od innych. Kontynuujemy z nim we wtorek, ale w środę dochodzimy do wniosku, że projekt nr dwa w zasadzie też jest dobry i warto by było coś z nim zrobić. Ale w czwartek przychodzą nam do głowy zupełnie nowe pomsyły, w piątek też. W sobotę rusza nas sumienie, powracamy do projektu nr jeden, by w niedzielę, zabrać się za to, co robiliśmy w poniedziałek….
W ten sposób mijają dwa tygodnie. Nie dokończyliśmy nic. nie możemy niczym się pochwalić poza straconym czasem…
Jak się z tym czujemy? Raczej źle. Może ponownie rzucamy się w wir realizacji projektów, ale ta sama metoda nie doprowadza nas do niczego innego po kolejnych dwóch tygodniach…
I tak mijają tygodnie, i tak mijają miesiące, a nawet lata…
Musimy więc zmienić metodę, by cokolwiek móc osiągnąć. dlatego, że działając w powyższy sposób po kilku tygodniach nie mamy zrealizowanego nawet jednego projektu…
Zróbmy to inaczej (na rysunku rzędy poniżej klepsydry).
W poniedziałek zabieramy się za projekt nr jeden, którym zajmujemy się przez cały tydzień. Kończymy go w sobotę, jesteśmy z siebie i ze swojej pracy zadowoleni. Możemy odpocząć w niedzielę z czystym sumieniem i z pełną satysfakcją. Może to być projekt, który daje nam satysfakcję. Ale jeśli mamy przesiębiorstwo może to być produkt, który możemy już zacząć sprzedawać.
W wersji ponad klepsydrą nie mieliśmy po tygodniu sprzedaży, bo nie było gotowego produktu. Nie było go nawet po dwóch tygodniach i nie byłoby nawet po trzech…
W kolejnym tygodniu zabieramy się za produkt nr dwa, który kończymy po trzech dniach ponieważ nadal jesteśmy pełni satysfakcji i zadowolenia z ukończenia wcześniejszego zadania. Potem jest czas na kolejny projekt, który także zostaje zakończony dlatego, że zajmowaliśmy się tylko nim.
Po dwóch tygodniach mamy gotowe trzy produkty, które przestają nam zawracać głowę, i które, co najważniesze możemy zacząć sprzedawać. Sprzedaż daje nam dochód, dochód daje nam swobodę więc możemy sobie np. pozwolić na wyjście gdzieś, na pójście gdzieś, może nawet na wyjazd, na odpoczynek.
Do tego daje nam to niesamowitą satysfakcję i utwierdza w naszych możliwościach, co daje jeszcze więcej energii do działania.
Na dodatek odkrywając system, który funkcjonuje jesteśmy w stanie osiągać nasze cele. Postawienie celu – realizacja celu – osiągnięcie celu. I wyeliminowanie niedokończonych projektów.
Oczywiście ramy czasowe realizacji projektów mogą być zupełnie inne. Zamiast przykładowych dwóch tygodni może to być od kilku godzin do kilku miesięcy. Chodzi tutaj o fakt koncentracji całej energii na jednym projekcie i doprowadzeniu go do końca. A nie skakaniu z kwiatka na kwiatek i traceniu energii na sprawy, których nigdy nie zapinamy na ostatni guzik.