Pościel bawełniana, koronki i hafty Grażyny
Grażyna Kłopocka-Służała prowadzi Kram z tradycjami – wzorowane na tradycji hafty, szczypanki, koronki, zazdroski, serwety i pościel bawełniana.
Bardzo urzekł mnie biały haft Grażyny – uwielbiam biały haft na białym lub szarym płótnie. No i ta niesamowicie piękna bawełniana pościel – koniecznie musisz zobaczyć zdjęcia w tym artykule – ucieszą one twoje oczy.
A teraz poczytaj o rękodziele Grażyny z Kramu z tradycjami, o jej hafciarstwie, o jej tradycyjnym domu i przepięknej pościeli.
1. Czym się zajmujesz? Jakim rękodziełem?
Szyję. Odwołuję się do tradycyjnych wyrobów, takich jakie często wyjmujemy z głębi szaf naszych mam, babć… Przede wszystkim szyję pościel bawełniana z białego płótna. Ozdabiam ją koronkami, haftami, szczypankami, czasem falbanami. Pościel zapinana jest na guziki i szyta tradycyjnym szwem francuskim.
W mojej pracowni powstają też zazdrostki z bawełnianego płótna i batystu. Również są zdobione koronkami i haftami. Pojawiają się też rzeczy lniane – poduszki, obrusy, serwety, bieżniki i różne drobiazgi zdobiące stół. Coraz więcej haftów zdobiących moje wyroby to wzory autorskie, powstające w mojej pracowni.
Do niedawna korzystałam z haftów zakupionych od innych projektantów, ale w pewnym momencie przestało mi to wystarczać. Dzięki możliwości tworzenia własnych wzorów, łatwiej jest mi realizować moje pomysły i wizje.
2. A jak zaczęła się Twoja przygoda z tym, co robisz dzisiaj? Od kogo się tego nauczyłaś i kiedy?
Do 2009 r. moje życie zawodowe związane było z biurem. Przez wiele lat pracowałam w dużej spółce akcyjnej, poczynając od stanowiska sekretarki, kończąc na stanowisku kierownika administracyjnego. Niestety akcjonariusze podjęli decyzję o likwidacji spółki. I coś trzeba było ze swoim życiem zrobić. W tym czasie trwała już budowa mojego nowego domu, z dala od dotychczasowego miejsca zamieszkania. Powstawał tradycyjny dom z bala na skraju wsi, pod lasem. To, co robię w tej chwili, jest ściśle związane z moim miejscem zamieszkania i sposobem życia, jaki sobie wybrałam. Dom potrzebował odpowiedniego wyposażenia. Wywołał mnóstwo wspomnień z dzieciństwa i z wakacji spędzanych u dziadków na wsi – koronkowe firanki, białą płócienną pościel z falbanami, drożdżowe ciasto z mlekiem prosto od krowy… I tak to właśnie się zaczęło. Dom wołał o białe płótno w sypialni i w oknach. Zaczęły więc rodzić się pomysły. Przede wszystkim chciałam szyć tradycyjną pościel i tego nauczyłam się sama. Szycie od strony technicznej nie jest na szczęście takie trudne. Poza tym, w tym co robię, bardzo ważna jest precyzja, cierpliwość i powoli zdobywane doświadczenie. Zdarzało się, że dążąc do realizacji jakiegoś pomysłu, musiałam wielokrotnie „odkrywać własne Ameryki”, tylko po to, żeby za jakiś czas dowiedzieć się, że świat o tym wie już od dawna…
3. Dlaczego zaczęłaś zajmować się tym zawodowo?
Nie od razu po utracie pracy chciałam zająć się rękodziełem. Ale poszukiwania pracy na etacie nie dawały żadnego rezultatu. Po ponad półrocznych poszukiwaniach zdecydowałam się na własną działalność gospodarczą. Jako osoba bezrobotna dostałam z Urzędu Pracy skierowanie na kurs kroju i szycia – ubrań. Nie twierdzę, że był to czas stacony. Oczywiście, że nie, ale niewiele mi on dał w zakresie szycia pościeli. Z tym musiałam poradzić sobie sama.
4. Czy szyjesz tylko, czy też może robisz jeszcze coś innego?
Na razie tylko szyję. Prawdę mówiąc, to co robię jest bardzo pracochłonne i czasochłonne. Tak więc na inne zajęcia brak mi po prostu czasu.
5. Ile godzin dziennie poświęcasz na szycie? Czy pracujesz też w weekendy?
Pracuję codziennie, często po dziesięć godzin dziennie. W soboty i niedziele też, jeśli jest taka potrzeba. Mój rytm pracy uzależniony jest od tego, ile mam zamówień i jak są pracochłonne oraz od terminu wykonania. A jeżeli nie mam zamówień, tworzę nowe wzory, bo pomysłów na szczęście mi nie brakuje. Muszę też znaleźć czas na fotografowanie wyrobów, opisywanie ich i wycenę, zamieszczanie w sklepach, poszukiwanie materiałów oraz na księgowość.
6. Robisz wszystko sama, czy masz kogoś do pomocy?
Wszystko robię sama. Wymyślam i szyję. Czasem myślę, że miło by było móc tylko opracowywać nowe wzory, a szycie oddać w inne ręce. Ale z drugiej strony – gdyby tak się stało, to już nie byłoby to tak do końca moje. A ja bardzo lubię chociażby ten moment, kiedy pakuję świeżo odprasowaną, własnoręcznie uszytą pościel, żeby ją wysłać do klienta. Często otrzymuję od klientów bardzo pozytywne komentarze do transakcji. I to jest kolejna radość.
7. Czy zajmujesz się tylko sprzedażą swoich wyrobów? Czy może prowadzisz też warsztaty, robisz kursy?
Głównie szyję na sprzedaż. Ale miałam krótką przygodę z prowadzeniem warsztatów. Sprawiło mi to wielką satysfakcję. Po raz pierwszy zdarzyło mi się przekazywać moją wiedzę komuś innemu i widzieć efekty nauki. Na razie nie mam jednak czasu na samodzielną organizację warsztatów, ale jeżeli kiedyś będzie okazja ku temu, czemu nie?
8. A teraz bardzo ważne pytanie, na które wielu rękodzielników chciałoby poznać odpowiedź: Czy można utrzymać się z rękodzieła? I jak Ty to robisz, że Tobie się to udaje? I czy się udaje?
Tak… to faktycznie bardzo ważne pytanie. Wiem, że niektórym to się udaje. W moim przypadku odpowiedź jest negatywna. Nawet przy dobrej wycenie moich prac (a nie każdą rzecz można wycenić tak, by otrzymać godziwą zapłatę), mając nieregularne zamówienia, nie zarabiam na utrzymanie. Ale mam nadzieję, że nadejdzie chwila, kiedy „Kram z tradycjami” dotrze do tak dużej liczby potencjalnych klientów, że będę miała wystarczająco zamówień, żeby się z mojej pracy utrzymać. Na razie najlepszym okresem sprzedaży jest czas przedświąteczny i miesiące, w których jest dużo ślubów. Pościel bawełniana jest świetnym prezentem ślubnym.
9. Jak wyceniasz swoją pracę? I czy spotkałaś się, że stwierdzeniem, że drogo, albo tanio?
Staram się wyceniać ją rzetelnie. Podstawą do wyceny są koszty materiałów i inne koszty, które muszę ponosić prowadząc firmę (ZUS, energia elektryczna, prowizje dla witryn, w których mam sklepy, koszt domeny i hostingu mojej strony, aktualizacje programów księgowego i sprzedażowego, paliwo, itd.). Wiem, ile czasu zajmie mi uszycie konkretnych rzeczy, więc przyjmuję stawkę godzinową, jaką chciałabym zarobić i mnożę przez czas wykonania. Suma tych kosztów daje mi wyjściową cenę wyrobu. Ale nie zawsze mogę wystawić wyrób w takiej cenie, jaka wyjdzie mi z kalkulacji. Zdarza się, ze muszę tę cenę obniżyć, bo wiem, że nie sprzedam po takiej, jaka wynika z wyliczeń. A i tak zdarzało mi się, że oceniano moje wyroby jako drogie. Porównywano ceny mojej pościeli z cenami pościeli szytej przez duże zakłady przemysłowe, co jest ewidentną pomyłką. Sądzę, że wiele osób po prostu nie dostrzega różnicy pomiędzy kosztami wytworzenia produktu w fabryce a kosztami rękodzielnika. Nie mówiąc już o innych różnicach między tymi wyrobami. A przecież często to są rzeczy niepowtarzalne albo tworzone w krótkich seriach.
10. Czy sprzedajesz tylko w Polsce, czy może też poza granicami? A jeśli poza Polską to w jaki sposób?
Próbuję sprzedaży również poza granicami Polski. Oczywiście przez internet, za pośrednictwem DaWandy i Etsy. Ponieważ dopiero od marca moje wyroby są dostępne za granicą, pewnie jeszcze trochę potrwa, zanim będę mogła pochwalić się sprzedażą.
11. Gdzie znajdujesz swoich klientów? Przychodzą do Ciebie sami, czy może ich szukasz?
Większość moich klientów trafiła do Kramu z tradycjami poprzez dwie witryny: DaWandę i Artillo. To od sklepów założonych na tych stronach rozpoczęłam sprzedaż. Prowadzę też bloga. Nie jest to blog o firmie, tylko o mnie. Ale tam również pokazuję rzeczy, powstające w mojej pracowni, bo tak naprawdę praca przeplata się z moim codziennym życiem. Od niedawna funkcjonuje sklep na mojej stronie internetowej. Ten sklep reklamuję poprzez moją stronę firmową na Facebooku. Trochę trwało, zanim zarejestrowałam się na Facebooku, ale zdawałam sobie sprawę, że jest to dobra metoda rozpowszechniania informacji o tym co robię. Od jakiegoś czasu śledzę też wpisy na Facebooku na stronie Iwona Eriksson Social Media i na blogu i już dotarło do mnie, że dobrym sposobem na pozyskiwanie klientów jest też obecność i aktywność na takich stronach jak Pinterest i Instagram. A skoro to już dotarło do mnie, to myślę, że niedługo zdecyduję się na założenie tam kont.
12. A inspiracje? Skąd je czerpiesz?
Tak jak już wcześniej pisałam – przede wszystkim z tradycji. Z odwiedzin w skansenach, z lektury na temat wyposażenia domów wiejskich i z moich wspomnień. Pierwsza uszyta przeze mnie pościel wyglądała prawie tak, jak pościel, którą pamiętam z dzieciństwa. Wiele pomysłów na pościel, zasłonki i zazdrostki powstało podczas urządzania mojego domu, który jest wzorowany na tradycyjnej chacie podlaskiej. Nie oznacza to wcale, że moje wyroby dobrze się prezentują tylko w drewnianym domu wiejskim. Równie dobrze komponują się ze współczesnymi, przestrzennymi i jasnymi wnętrzami.
13. Czy sama robisz zdjęcia twoich prac?
Potrafię fotografować, ale robię to na wyczucie. Natomiast tzw. fotografia produktowa wymaga nie tylko odpowiedniego sprzętu, ale przede wszystkim dużej wiedzy. Zależy mi na bardzo rzetelnym pokazaniu moich wyrobów. A nie jest to łatwe, większość moich wyrobów ma biały kolor… Na szczęście mój mąż, zapalony fotograf hobbysta, uwielbia wgłębiać się w coraz to nowe zakresy fotografii. Tak więc to on robi zdjęcia moich prac.
14. Czy zamieniłabyś tę pracę na coś innego?
Nie. Zdecydowanie nie. Może ktoś się zdziwi, jak to powiem, ale w tym co robię jest jakaś magia. To wciąga. Kiedyś na moim blogu napisałam tak:
„Szyję coraz więcej różnych rzeczy. Ale zawsze, gdy siadam do szycia pościeli, czuję, że to jest to, co najbardziej mnie cieszy. Każdy materiał ma swój specyficzny zapach. Lubię np. zapach lnu, jest taki naturalny. Ale gdy rozwijam z beli białe płótno i czuję unoszący się z niego zapach chłodu i świeżości, to zwykle myślę o tym, jak przyjemnie jest położyć głowę na poduszce obleczonej poszewką z takiego właśnie płótna… I wtedy ogarnia mnie chęć uszycia jakiegoś nowego wzoru.”
Nie zamieniłabym tej radości wymyślania na żadną inną.
15. Czy masz jakieś rady, dla osób, które zajmują się rękodziełem jako hobby i chciałyby zacząć na tym zarabiać?
Przede wszystkim, żeby to dobrze przemyślały. W naszych warunkach to jest duże ryzyko. Myślę przede wszystkim o obciążeniach, jakie ponosimy prowadząc działalność gospodarczą. To czy się uda, zależy też od tego, co chcemy robić. Bo tam, gdzie największym kosztem jest nakład pracy, łatwiej jest o zysk, ale tam gdzie trzeba dużo inwestować w materiały i sprzęt, działalność może być nieopłacalna. Niestety, tak jak w każdej działalności gospodarczej, tak i tu kłania się po prostu rachunek ekonomiczny. Chętnych na zakup rzeczy tworzonych ręcznie jest coraz więcej, ale niestety, w naszym kraju brakuje poszanowania dla pracy i inwencji twórczej rękodzielnika. Przyzwyczajeni zostaliśmy do możliwości zakupu tanio, w promocji, do tzw. gratisów. A w rękodziele nie ma możliwości sprzedaży w cenach promocyjnych, czy np. drugi towar gratis. Każda wykonana rzecz to olbrzymi nakład pracy i wyobraźni. Każda z tych rzeczy ma swoją konkretną wartość przekładającą się na cenę.
Oczywiście nie oznacza to, że próbuję kogokolwiek zniechęcić do podjęcia próby zarabiania na rękodziele. Wręcz przeciwnie. Ale dobrze jest zdawać sobie sprawę z tego, że nie jest to wcale takie proste. Wymaga dużo wysiłku i często wyrzeczeń. Ale satysfakcja, kiedy się uda, jest wielka.
16. Gdzie można Cię znaleźć? Ciebie i Twoje prace?
Strona internetowa: http://www.kramztradycjami.pl/
Sklep na DaWanda: http://pl.dawanda.com/shop/Kram-z-tradycjami
Sklep po angielsku na DaWanda: http://en.dawanda.com/shop/Kram-z-tradycjami
Sklep na Artillo: http://artillo.pl/sklep/kramztradycjami.html
Sklep na Etsy: https://www.etsy.com/shop/BoothwithTraditions
Strona na FB: https://www.facebook.com/KramZTradycjami?ref=hl
17. Jakie masz plany na przyszłość związane z twoją pracą? Czy masz jakieś marzenia?
Plany – to oczywiście zacząć się utrzymywać z tego co robię. Natomiast marzenia… Pięć lat temu ukończyłam kurs patchworku i aplikacji I stopnia w bardzo klimatycznym miejscu – w Akademii Łucznica. Niestety, od tamtej pory poczyniłam niewielkie kroki naprzód… a szkoda. Patchwork to wspaniała sztuka, jeżeli połączymy go ze sztuką pikowania, aplikacjami, możemy stworzyć rzeczy nie tylko piękne, ale przede wszystkim niepowtarzalne. Przepięknie wypikowana z wolnej ręki patchwokowa narzuta na łóżko – to moje marzenie, które mam nadzieję, że za jakiś czas zrealizuję. A drugie marzenie to tkactwo. Chcę się nauczyć tkać kilimy. Jak widzisz, ciągle tkwię w tradycji. Ale dobrze mi z tym.
17. Czy chcesz dodać jeszcze coś od siebie?
Chciałabym jeszcze powiedzieć wszystkim, żeby nie obawiali się realizacji marzeń. Ja zaryzykowałam i nie żałuję. Moim marzeniem była budowa domu. Realizacja tego marzenia zaprowadziła mnie dalej niż sądziłam. Nie tylko mieszkam z daleka od pędu wielkiego miasta, na skraju wsi, pod lasem, ale też odkryłam, że zawodowo mogę robić to, co sprawia mi radość. I mam nadzieję, że to co szyję, będzie też cieszyć coraz więcej osób.
Wszystkie zdjęcia pokazane tutaj są własnością Kramu z tradycjami i udostępnione są tutaj za zgodą jego właścicielki.
Proszę udostępnij w mediach społecznościowych ten artykuł i zainspiruj nim innych rękodzielników. Poczytaj także więcej wywiadów.
Jesteś rękodzielnikiem? Przeczytaj dlaczego warto udzielić mi wywiadu i napisz do mnie.